wtorek, 30 grudnia 2014

2

(...) Wysoki blondyn, z idealnie zaczesaną grzywką na bok. Każdy patrzył na niego z zdziwieniem. Kim jest nieznany mężczyzna?

- Witaj Erick jestem - podszedł do mnie wyciągając rękę
- Semi miło mi - uśmiechnęłam się do niego
- Długo tu już jesteś? - zapytał uroczo uśmiechając się
- Codziennie przyjeżdżam
- To niedobrze
- Przyzwyczajenie
- Interesujesz się trochę piłką?
- Wiem co to spalony jeśli o to Ci chodzi - zaśmiałam się i tym rozbawiłam Ericka
- Nie wątpię w to
- Semi - weszła pielęgniarka - Musisz wracać do pokoju pan Krauss chce z Tobą rozmawiać
- Coś się stało?
- Chodź
- Przepraszam muszę już iść - odwróciłam się do Ericka, i przepraszającymi oczami odeszłam.
Szłam przez korytarz i próbowałam dowiedzieć się co chce ode mnie lekarz, ale nikt nie chciał mi powiedzieć, kiedy doszłam do sali na krześle siedział już pan Krauss w moją teczką.
- Coś się stało? - zapytałam ze strachem
- Mam twoje wyniki
- Są złe?
- Wręcz przeciwnie
- Bardzo dobre?
- Nie aż tak - podśmiał się
- Są dobre. Wyniki masz lepsze niż miesiąc temu, proteza przyjęła się, ale nadal czekamy, jeszcze nie mamy odpowiedniej grupy, masz ..
- Bardzo rzadką grupę krwi...  tak tak wiem, słyszę to od 3 lat.
- Dokładnie. A więc widzimy się na wizycie kontrolnej za dwa tygodnie
- Za dwa tygodnie? Jak to?
- Na razie nie ma potrzeby abyś codziennie przyjeżdżała tutaj. Proszę oto twoja teczka i nowe wyniki, nie zgub tego proszę - oddał mi dość grubą niebieską teczkę - A i proszę pozdrów ojca - wrócił się i uśmiechną.
- Oczywiście - powiedziałam cicho, ale już pewnie nie słyszał.
Usiadłam na łóżku i nie dowierzałam. Co ja teraz będę robiła? Całe moje życie było podporządkowane szpitalowi. Cały dzień zaplanowany. A teraz? Kiedy nie muszę już tutaj przyjeżdżać dzień w dzień? Z rozmyśleń wyrwała mnie Hiacynta pielęgniarka oddziałowa.
- Semi, wszystko w porządku? Semi?
- Tak, właśnie dostałam wyniki
- Wiem widziałam, gratuluje.
- Dziękuję
- A co ty tu jeszcze robisz? Nie chce Cię tu widzieć - zaśmiała sie
- Już uciekam - uśmiechnęłam się, szeroko.
- Do widzenia skarbie 
- Do widzenia!
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do mamy żeby szybko powiedzieć jej o całej nowinie ale nie odebrała, jak zwykle pracuje i nie ma dla mnie czasu. Więc zadzwoniłam do Hugo żeby po mnie przyjechał ale też nie odebrał. Nie miałam zamiaru siedzieć i czekać aż łaskawie oddzwoni i po mnie przyjedzie więc spakowałam rzeczy  ruszyłam na przystanek autobusowy. Po drodze pożegnałam się z całym personelem lekarskim i wyszłam. Wzięłam głęboki wdech powietrza i poszłam. Podeszłam do rozkładu i zerknęłam na godzinę 15:53 autobus będzie dopiero o 16:40
- Kurde! - usiadłam na ławce, nie pozostało mi nic innego tylko czekać.
Kiedy czekałam pod przystanek podjechało czarne sportowe auto. Szyba powoli się opuściła, a za kierownicą siedział....




To mamy kolejny rozdział, nie mam pojęcia czy czytacie to co ja piszę, ponieważ pod ostatnim rozdziałem był tylko jeden komentarz... Podoba Wam się to co pisze? Jest sens dalej to ciągnąć?

4 komentarze:

  1. Mi się bardzo podoba ;3
    A najlepiej byłoby gdyby rozdziałby były troszkę dłuższe :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super ! :) Pisz dalej :) Czekam na
    następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne <3
    Pisz, pisz xd
    Jakbyś mogła powiadomić mnie o nowym rozdziale na moim blogu http://zagubionawswoimswiecie.blogspot.com/. Na który zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejny,nie moge się doczekac.Cudownie się zapowiada.W wolnej chwili zapraszam do mnie http://giveaittletime.blogspot.com/2015/01/marco-naprawde.html?m=1 ;)

    OdpowiedzUsuń